Sprawdzamy, co słychać u podopiecznych świetlicy „Przyjazny Kąt” w Tucholi. Autorem tekstu i zdjęć jest Barbra Śpica, wolontariuszka prowadząca świetlicę.
W końcu wyczekiwany i zasłużony biwak. Dziękujemy!!!
Kolejny biwak za nami. Taki wyjątkowy, wymarzony, wypasiony. Bo taki naprawdę był. Pod każdym względem. Pierwszy raz udało się zrealizować wszystko, co zaplanowałam. Ale wszyscy na to pracowali, no może poza pogodą, która zwyczajnie była wymarzona. Nie za ciepło, nie za zimno, wiatr i słońce. Zero upału, bo wtedy padlibyśmy jak muchy po kilku zabawach czy zawodach. Dlatego też wycieczki, podchody, ogniska, konkurencje sportowe, kąpiel w jeziorze. To wszystko wyszło na medal. Jednak byli i tacy ,którzy szczególnie się napracowali, wykazali, wyróżnili. Do nich należą na pewno nasi jedyni panowie – wolontariusze: Damian i Piotr, którzy przeszli samych siebie, przygotowując z wielkim sercem i zaangażowaniem niezwykłe podchody i konkurencje sportowe. Dzieciaki były zachwycone, ja natomiast zadowolona i dumna na maksa, że udało mi się takich wolontariuszy zaleźć. Bo akurat z wolontariuszami w ogóle jest problem. Zwyczajnie, chętnych coraz mniej, a z takimi, oddanymi sprawie i z sercem dla dzieci bardzo rzadko się spotykam. Dlatego tak bardzo cenię i szanuję młodych ludzi, którzy swój wolny czas poświęcają dzieciom. Pięknie Wam dziękuję jeszcze raz.
Serdecznie dziękuję również innym wzorowym oddanym wolontariuszom. Weronice, skromnej, niezwykłej i wyjątkowej, z którą dane mi było już w przeszłości kilka lat współpracować oraz miłym i sympatycznym paniom z Urzędu Miejskiego - pani Basi i Marysi, które też włączyły się i zaangażowały w to, żeby naszym dzieciom na biwaku było radośnie szczęśliwie, beztrosko, mimo że były tylko zaproszonymi gośćmi.
Zaproszenia na biwak również otrzymali rodzice, jednak z różnych przyczyn, nikt z nich nie skorzystał. Naprawdę szkoda. Taka integracja, szczególnie rodziców i dzieci przez wspólną zabawę i bycie razem w różnych sytuacjach biwakowych, wyszłaby wszystkim tylko na dobre.
Bardzo żałujemy również, że nie było z nami Maćka i Kamilki, którzy byli dotąd na każdym biwaku. Mimo iż nie mieszkają w Tucholi i nie należą do naszej świetlicy, jednak mieli być z nami.
Wracam do podziękowań. Pięknie dziękuję pani Agnieszce, która z sercem i zaangażowaniem od wielu lat pracuje ze mną, natomiast na biwaku również służyła dzieciom pomocą, wsparciem, oddaniem. Wielkie dzięki składam też pani Grażynie, wzorowemu sołtysowi moich Trzebcin, która zawsze z uśmiechem, radością i zaangażowaniem traktuje każdą swoją życiową rolę i wyznaczone zadania, również nasze dzieci na biwaku.
Pięknie i szczególnie dziękuję też Panu Jurkowi, naszemu sympatycznemu kierowcy, który zawsze jest z nami na dobre i na złe .Na szczególne wyróżnienie i podziękowanie zasłużył pan Tomasz, właściciel restauracji „Pod Sosną” ze Śliwic, którego pysznymi obiadami zajadamy się na każdym biwaku. Zaznaczam, że prawie darmowymi. Doceniamy Pana wielkie i otwarte serce na rzecz naszej świetlicy i jeszcze raz dziękujemy.
Oczywiście gdyby nie wielkie i otwarte serce naszego kochanego burmistrza, to nie byłoby nic. Ani nas, ani naszych akcji, ani naszego relaksu i odpoczynku na biwaku w Trzebcinach. Zatem dziękujemy za wszystko Panie burmistrzu.
Pochwalę się też, że już „zorganizowałam” dwoje wolontariuszy na kolejny biwak. Są wyjątkowi. Dzięki Ewko i Pawle.
Pozdrawiam serdecznie, Wasza spełniona, zadowolona, szczęśliwa, ale i zmęczona
Basia
Tekst i zdjęcia: Barbara Śpica
wolontariuszka prowadząca świetlicę „Przyjazny Kąt” w Tucholi